Pokój w kosmosie. Zimna wojna stopniowo rozgrzewana do gorącej
Były major Sił Powietrznych USA Even "Jolly" Rogers obawia się gorącej wojny kosmicznej. USA, jak mówi, już teraz "aktywnie konkurują z Rosją i Chinami o swobodę działania i dominację w domenie kosmicznej, i rozwija się ona bardzo szybko".
Sam jest współtwórcą startupu True Anomaly, Inc, którego celem jest, jak sam pisał na Twitterze, "rozwiązywanie najtrudniejszych dla amerykańskiej armii problemów wojny orbitalnej". True Anomaly planuje wystrzelić w październiku 2023 r. na pokładzie rakiety SpaceX dwa statki kosmiczne o nazwie Jackal (ang. "szakal"), które przeznaczone są do prowadzenia "orbitalnych pościgów" na niskiej orbicie okołoziemskiej (2). Szakale nie będą wyposażone w działa, głowice bojowe czy laserowe, ale będą zdolne do operacji określanych jako "rendez-vous proximity" (RPO), polegającej na manewrowaniu w pobliżu innych satelitów i czynnej ingerencji w systemy przeciwnika za pomocą układu czujników. True Anomaly twierdzi, że może to pozwolić penetrować systemy nadzoru i uzbrojenia kosmicznych jednostek przeciwnika lub pomóc w przechwyceniu nieprzyjacielskiej komunikacji.
W swojej pierwszej misji, nazwanej Demo-1, szakale będą jedynie szpiegować siebie nawzajem, używając silników odrzutowych, radaru i kamer wielozakresowych, dążąc do zbliżenia się do siebie na odległość nawet kilkuset metrów. Jeśli testy się powiodą, to jak przewiduje Rogers, amerykańskie siły zbrojne będą mogły rozmieścić ma orbicie tysiące autonomicznych statków kosmicznych, kontrolowanych przez operatorów-ludzi na Ziemi oraz przez algorytmy AI, "by ścigać nieprzyjaciół, gdziekolwiek lecą".
"Jeśli poważnie traktujesz zadanie obrony i ochrony domeny kosmicznej, to musisz mieć zdolność do wykonywania manewrów i siłę ognia", mówi, cytowany przez magazyn "Wired" w lutym 2023 r., Rogers. Tu należałoby wyjaśnić, że choć wojskowi często używają pojęcia "ogień", który przywodzi na myśl broń kinetyczną, palną, w kontekście kosmicznym zwykle odnosi się do zagłuszania, wojny elektronicznej i cyberataków. Rogers, wyjaśniając wagę tych działań, odwołuje się do potencjalnego zagrożenia, jakie dla formacji wojskowej, np. lotniskowca i bazującej na nim grupy uderzeniowej, stanowić może system satelitarny. Sugeruje więc, że szakale, aktywnie atakując satelity szpiegowskie, stanowiłyby osłonę dla operacji naziemnych (i nawodnych).
Armia amerykańska już od pewnego czasu pracuje nad planami stworzenia systemów przeszkadzających albo wręcz uniemożliwiających działanie satelitów wroga. I wcale nie musi to obejmować przestrzeni kosmicznej. Jeden z projektów, HELEIOS (High-Altitude Extended-Range Long Endurance Intelligence Observation System) miałby być siecią balonów lub pojazdów na baterie słoneczne, które mogą unosić się na wysokości co najmniej 20 km od powierzchni Ziemi. HELEIOS to nie satelity szpiegowskie, ale działają jak satelita. Za jego pomocą armia byłaby w stanie monitorować, przechwytywać i blokować komunikację wroga.
Zbliżyć się, by…
W szerszym ujęciu, stosowanie metody zbliżeniowej RPO w rywalizacji w przestrzenie kosmicznej nie jest pomysłem nowym. W raporcie z września 2022 r. roku Secure World Foundation, prywatna fundacja promująca współpracę zamiast rywalizacji w przestrzeni kosmicznej, wymieniła dziesiątki wojskowych operacji RPO na orbitach geostacjonarnych i niskich od czasów zimnej wojny. Większość z nich polegała na tym, że amerykańskie, rosyjskie lub chińskie statki kosmiczne podchodziły do satelitów drugiej strony, prawdopodobnie w celu "przyjrzenia się" im lub podsłuchania komunikacji.
Przypadki takie z ostatnich lat relacjonowaliśmy w MT; np. to, że gen. David Thompson, wiceszef operacji kosmicznych US Space Force powiedział w wywiadzie dla "Washington Post" w listopadzie 2021, że w 2019 roku Rosjanie umieścili na orbicie pewne urządzenie "niebezpiecznie blisko" satelity szpiegowskiego USA. Pojazd ten zmienił kurs i przeprowadził próbę broni antysatelitarnej, wyrzucając cel i strzelając do niego pociskiem. Warto przypomnieć też przypadek rosyjskiej sondy Kosmos 2542, która w 2019 r. wykonywała na orbicie zadziwiające, nigdy wcześniej niewidziane, manewry, "przeszkadzające" amerykańskiemu satelicie zwiadowczemu USA 245 w wykonywaniu jego zadań. Eksperci spekulowali, że rosyjski satelita podąża za USA 245 w celu zebrania danych o jego misji. Obserwując satelitę, Kosmos 2542 może być w stanie określić możliwości kamer i czujników amerykańskiej sondy. Za pomocą sondy o częstotliwości radiowej możliwe byłoby nawet nasłuchiwanie słabych sygnałów z USA 245, co mogłyby wskazać Rosjanom, kiedy amerykański satelita robi zdjęcia i jakie dane przetwarza.
Warto przypomnieć, że znacznie wcześniej, w sierpniu 2014 roku, inny rosyjski satelita Kosmos 2499 wykonał serię podobnie zagadkowych manewrów. Tajemnicze ewolucje rosyjskich satelitów nie ograniczają się jedynie do niskiej orbity okołoziemskiej - na orbicie geostacjonarnej statek, oficjalnie kojarzony z telekomunikacyjną konstelacją Łucz, a w istocie będący prawdopodobnie militarnym satelitą SIGINT o nazwie Olimp-K, zbliżał się w 2018 r. do innych satelitów (w tym włoskich i francuskich - nie tylko wojskowych).
Oczywiście, technika RPO może mieć pokojowe zastosowania. Planowane są np. holowniki kosmiczne do naprawy lub przemieszczania uszkodzonych satelitów albo usuwania niebezpiecznych śmieci kosmicznych. Wspomniana fundacja Secure World wspiera projekt Confers, którego celem jest ustalenie dobrowo-nych standardów technicznych komercyjnego RPO. True Anomaly jest jednym z około sześćdziesięciu członków Confers, jednak jej cele nie mają zbyt wiele wspólnego z pokojem.
Atomówką w Starlink?
Już wiadomo, chociażby po ponad roku wojny na Ukrainie, że konstelacje satelitów komunikacyjnych takie jak Starlink firmy SpaceX służą, owszem, do komunikacji i dostarczania internetu tam, gdzie nie ma infrastruktury, ale także świetnie pomagają w realizacji celów wojskowych, zapewniając łączność dronom i systemom śledzenia pocisków i robiąc wiele innych rzeczy. Chińczycy już zastanawiają się, jak takie systemy zwalczać.
W październiku 2022 r. naukowcy jednego z chińskich wojskowych laboratoriów nuklear-nych (NINT) napisali w publikacji udostępnianej przez "South China Morning Post", że detonacja ładunku jądrowego o mocy 10 megaton w pobliżu krawędzi przestrzeni kosmicznej mogłaby za pomocą chmury promieniowania szybko uszkodzić lub zniszczyć dużą liczbę satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. Oczywiście pomysł wydaje się kontrowersyjny nawet dla samych Chińczyków, ale dobitnie wskazuje, że systemy satelitarne są dla rywalizujących z USA mocarstw problemem i że szuka się pomysłów na walkę z nimi.
Do zwalczania rozproszonych konstelacji takich jak Starlink w niewielkim stopniu nadaje się bardziej konwencjonalna naziemna broń antysatelitarna, rakiety ASAT i podobne środki. Satelity, o których mowa, są niewielkie i stosunkowo łatwo wymienialne, co zwiększa koszty ich niszczenia, a atak na kilka satelitów w niewielkim stopniu pogorszyłby możliwości konstelacji. W kwietniu Dave Tremper, dyrektor ds. walki elektronicznej w amerykańskim resorcie obrony, podkreślił odporność komercyjnej konstelacji na rosyjskie zagłuszanie. Derek Tournear, szef amerykańskiej wojskowej Agencji Rozwoju Przestrzeni Kosmicznej (SDA), zauważył, że Rosja nie zestrzeliła żadnego satelity Starlink, mimo wcześniejszych gróźb i posiadania środków, by to zrobić.
Wszystko to dzieje się w kontekście nowych działań prowadzonych przez rząd USA, które zmierzają do wprowadzenia ogólnoświatowego zakazu lub przynajmniej globalnego moratorium na niszczące testy broni antysatelitarnej w przestrzeni kosmicznej, które stanowią wyraźne zagrożenie dla komercyjnych i naukowych zasobów na orbicie.
Kosmiczne plany wojenne
O skomplikowanej fizyce wojny orbitalnej pisaliśmy w "Młodym Techniku" w listopadzie 2021 roku. Wygląda na to, że opisane przez nas wyzwania nie zrażają przygotowujących się do wojny w kosmosie. Techniki walki mogłyby przybrać wiele różnych form, niekoniecznie tzw. kinetycznych ataków; np. w ramach cyberwojny hakerzy mogliby włamać się do satelitów w celu ich demontażu lub przechwycenia. Lasery stacjonujące na ziemi mogą zostać używane do "oślepiania" czujników satelitarnych, co, według nieoficjalnych informacji, od pewnego czasu robią już Chińczycy amerykańskim satelitom. W przypadku bardziej otwartego konfliktu walczące strony mogą usiłować usunąć satelity wroga za pomocą rakiet ASAT albo satelitów manewrujących na orbicie, w atakach "kamikadze" lub za pomocą laserów, pocisków.
W obliczu zagrożeń wojsko USA postanowiło działać. Stąd działania i plany "wzmacniające" i zabezpieczające konstelację amerykańskich satelitów przed możliwym atakiem. Planuje się m.in. wystrzelenie dodatkowych satelitów, które w przypadku zniszczenia krytycznych systemów będą stanowić kopie zapasowe, a także rozwój mniejszych satelitów, które będą trudniejsze do zaatakowania, jak również satelitów obronnych zdolnych do wykrywania lub nawet zapobiegania zagrożeniom na Ziemi i w kosmosie. Proponuje się także m.in. uaktualnienie GPS do tego, co nazywane jest GPS III - systemu bardziej odpornego na zagłuszanie. GPS był atakowane już niejeden raz.
Gdy pytamy o przyszłość "pokoju w kosmosie", nieuchronnie przychodzi refleksja w postaci pytania, czy pokój tam kiedykolwiek panował. Realiści twierdzą, że nie było go tam nigdy, więc ma co się kończyć. W razie jednak wybuchu gorącej wojny, strać, eksplozji i wybuchów na orbicie, każdy powinien jednak dostrzec różnicę.
Mirosław Usidus