Jedzie pociąg z daleka
W pudełku znajdziemy mapę Europy z roku 1900, czyli sprzed I wojny światowej, z doskonałą grafiką na porządnej, wytrzymałej tekturze. Producent zamieścił na planszy nawet dwa polskie miasta, wtedy będące jeszcze pod zaborami - Warszawę i Gdańsk. Oprócz tego otrzymujemy kolorowe karty pociągów, bilety, kartę najdłuższej trasy, kartę z tabelą punktacji tras, a także: pionki (znaczniki punktacji) i komplety plastikowych wagoników oraz maleńkich dworców w pięciu kolorach. Mamy też do dyspozycji przejrzystą instrukcję, która świetnie wprowadzi nas w ten kolejowy świat. Wszystkie elementy gry są wykonane starannie, z dużą dbałością o szczegóły.
W rozgrywce może wziąć udział od dwóch do pięciu osób. Po rozłożeniu planszy rozdajemy uczestnikom pulę wagoników, trzy dworce i po jednym pionku - wszystko w wybranym kolorze. Każdy z graczy otrzymuje również cztery karty pociągów z potasowanej kupki. Na planszy odkrywamy pięć takich kart, a resztę kładziemy obok, w postaci zakrytego stosu.
Jaki jest cel gry? Zadanie uczestników stanowi budowanie tras kolejowych, które będą łączyły ze sobą miasta dostępne na mapie. Nie chodzi jednak wcale o połączenie z dowolnymi aglomeracjami. Na początku każdy z uczestników otrzymuje cztery bilety, które można też dobierać w trakcie gry. Trzy zwykłe i jeden z długą trasą - w kolorze niebieskim, dzięki któremu można zdobyć więcej punktów. Na bilecie widnieje informacja o tym, skąd dokąd ma przebiegać połączenie i ile punktów za jego zbudowanie otrzymamy. Możemy odrzucić trasy, których nie chcemy realizować (np. są długie, albo nie będą się dobrze łączyć z innymi naszymi trasami), ale dwie z nich musimy zostawić. Niestety, gdy pochopnie oddamy bilet z długą trasą na początku gry, w jej trakcie nie będziemy mogli już go dobrać.
Połączenia budujemy na planszy za pomocą wagoników w wybranym wcześniej kolorze. Ich realizacja nie jest skomplikowana - musimy mieć odpowiednią liczbę kart pociągów w konkretnym kolorze, zgodnym z planowaną trasą. Lokomotywy dostępne w talii działają jak jokery, bo zastępują każdy kolor. Bardziej skomplikowane jest budowanie tuneli (szare pola z obramowaniem) - jeżeli chcemy je zrobić, możemy użyć kart w dowolnym kolorze, ale jeden z naszych sąsiadów musi odkryć trzy górne karty z zakrytego stosu. Gdy tunel budujemy np. z kart czerwonych, lokomotywa lub karta z kupki w zagrywanym przez nas kolorze powoduje, że musimy dołożyć do budowy dodatkową kartę tego koloru (lub lokomotywę). Jeżeli tunel ma cztery pola, a odkryjemy dodatkowo lokomotywę, kartę czerwoną i niebieską, to na planowaną budowę musimy mieć sześć czerwonych kart. Czasami na trasie pojawia się również przeprawa promowa, wtedy trzeba dysponować odpowiednią liczbą lokomotyw (liczymy pola z ich symbolem). Można też budować dworce, aby korzystać z tras innych graczy.
Za każdą wybudowaną trasę (nie tylko taką z biletu) dostajemy punkty i przesuwamy swój pionek na planszy o odpowiednią liczbę pól. W trakcie gry możemy dobierać karty pociągów zarówno z zasłoniętej kupki, jak i z grupy pięciu odsłoniętych kart, która na bieżąco jest uzupełniana.
Gra dobiega końca, gdy któryś z uczestników zostanie z dwoma kartami - nadchodzi czas na ostatnią rundę. Potem sumuje się punkty. Należy pamiętać, że za każdy niezrealizowany bilet otrzymujemy punkty ujemne, więc trzeba je wybierać rozważnie. Osoba, która zrealizowała najdłuższą trasę, dostaje dodatkowo 10 pkt. Jesteśmy też nagradzani za każdy niewybudowany dworzec. Wygrywa ten, kto zdobył najwięcej punktów.
Polecam tę planszówkę wszystkim dużym i małym graczom. To, jakie będziemy losować karty pociągów, nie zależy od nas, ale sporo zależy jednak od obranej przez gracza strategii. Powinniśmy starać się budować trasy niezbyt od siebie oddalone, a czasami zablokować budowanie tras przeciwnikom (w kolejnictwie nie ma sentymentów). Nie opłaca się porywać na tworzenie wielu tras równocześnie - lepiej skupić się na kilku, aby skutecznie zdobywać punkty.
Istotnym walorem gry jest jej element edukacyjny, bo planszówka pozwala młodszym uczestnikom lepiej poznać lokalizację miast na mapie Europy, a dorosłym ją przypomina. Myślę, że gdy tylko zaczniecie swoją przygodę z grą „Wsiąść do pociągu: Europa”, trudno będzie się Wam od niej oderwać. Szczerze polecam.