Kultowe polskie P.11
Samolot PZL P.11 został zaprojektowany na początku 1931 r., przez wspaniałego polskiego konstruktora, inż. Zygmunta Puławskiego. Zbudowano trzy prototypy, będące rozwinięciem dawniejszego modelu PZL 7. Wszystko się dobrze zapowiadało, ale, niestety - w marcu tegoż roku Zygmunt Puławski zginął śmiercią lotnika.
Pomimo to realizacja projektu nie została wstrzymana i opracowanie samolotu kontynuował zastępca Puławskiego, inż. Wsiewołod Jakimiuk. Prace posuwały się bardzo szybko i prototyp P.11 został oblatany już w sierpniu 1931 r. Okazało się, że spełniał pokładane w nim nadzieje. Na udaną konstrukcję wojsko złożyło zamówienie, od razu w liczbie 50 sztuk.
Najpierw powstał model przejściowy, nazwany P.11a. Swoim wyglądem i konstrukcją ciągle przypominał P.7, choć napędzał go nowocześniejszy, produkowany w Polsce na licencji, silnik gwiazdowy Bristol Mercury IV S2 o mocy 500/550 KM. Obliczenia aerodynamiczne i wytrzymałościowe dla konstrukcji P.11 wykonał inż. Piotr Bielkowicz.
W lecie 1934 r. powstały pierwsze samoloty próbne nowego wariantu - P.11c, którego produkcję seryjną rozpoczęto pod koniec roku. Tę najbardziej znaną wersję wyróżniał nowy, udoskonalony kadłub z obniżonym silnikiem. Zmiana wydatnie polepszyła widoczność z kabiny pilota i jednocześnie zwiększyła sprawność bojową maszyny. W tym samym celu poprawiono jeszcze płat skrzydła, ulepszono też statecznik pionowy.
Łącznie wyprodukowano 155 samolotów wersji P.11c. Na uzbrojenie polskich eskadr lotniczych wchodziły sukcesywnie do 1937 r. Zainteresowanie nową konstrukcją wyraziła również Rumunia, która w kwietniu 1933 r. zamówiła 50 maszyn oznaczonych jako P.11b. Były one dostarczane począwszy od lata 1934 r. Od P.11a różniły się silnikiem - wykorzystano w nich jednostkę napędową Gnome-Rhône 9Krsd o mocy 500/515 KM. Po opracowaniu modelu P.11c, Rumunia uzyskała bezpłatnie jego licencję i rozpoczęła produkcję nowego modelu w fabrykach Industria Aeronautica Romana. Od 1936 r. zakłady IAR wyprodukowały 95 maszyn tego typu.
W latach 1933-1934 P.11 był jednym z najnowocześniejszych samolotów myśliwskich na świecie (1, 2). Szybki postęp w technice lotniczej sprawił jednak, że w 1939 r. była to już maszyna przestarzała (3). W wersji "c" mogła osiągnąć co najwyżej 375 km/godz., podczas gdy wprowadzony pod koniec 1938 r. na wyposażenie eskadr bombowych legendarny PZL.37 Łoś latał szybciej o ok. 80 km/godz., na wysokości 3 tys. m.
Tymczasem systematycznie rosło zagrożenie ze strony III Rzeszy. Zastosowane i używane przez Luftwaffe w 1939 r. myśliwce Messerschmitt Bf 109 miały prędkość przelotową ok. 350 km/godz., a maksymalną ok. 500 km/godz. Dla bombowców Heinkel He 111 osiągi te wynosiły odpowiednio ok. 310 km/godz. i 400 km/godz. Wobec braku nowoczesnych następców - takich, jak szykowany dopiero PZL.50 Jastrząb, którego pierwszych pięć sztuk znajdowało się w chwili wybuchu wojny na linii produkcyjnej - "jedenastka" stanowiła ciągle trzon lotnictwa Wojska Polskiego. Z historii wiemy już, jak się to wszystko skończyło i jak bardzo bohaterscy byli nasi lotnicy, którzy dopiero poza granicami okupowanej Polski wyposażeni zostali w lepsze maszyny niż P.11.
Jedyny dziś zachowany egzemplarz tego samolotu znajduje się w zbiorach Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Należał do 121 Eskadry Myśliwskiej. Fragmenty innego P.11, rozbitego w czasie kampanii wrześniowej, odnaleziono podczas poszukiwań w kwietniu 2012 r., na terenie Puszczy Niepołomickiej.
Modelujemy już od międzywojnia
Jak możecie się przekonać na fot. 4, czytelnicy "Młodego Technika" już przed II wojną mogli znaleźć w swojej ulubionej gazecie instrukcje dotyczące wykonywania modeli samolotów. W numerze z 1938 r. Wasi koledzy-rówieśnicy mieli za zadanie stworzyć szybowiec z papieru i drewnianych cienkich beleczek. Klejenie i wyginanie przy płomieniu palnika bambusowych listewek wymagało dużych umiejętności. Drewniany szkielet oklejano potem cienkim papierem, a przypominam, że nie było wtedy syntetycznych, łatwo wiążących klejów.
Ja jednak obiecałem, że Wam tym razem będzie łatwo. Nasz modelik zbudujemy z samego kartonu, jako wierne odwzorowanie przedwojennego myśliwca P.11. Pozbawiony wbudowanego gumowego napędu będzie on tak niewielki, że wystarczy mu sama sztywność kartonu. Zabierajmy się więc do pracy, zgromadziwszy przedtem potrzebne materiały i narzędzia.
Narzędzia: nożyczki, nóż do tapet - taki z odłamywanymi ostrzami, kredki, klej w sztyfcie, pistolet serwujący klej na gorąco, papier ścierny.
Materiały: karton kreślarski, szpilki krawieckie, cienki drut do wyważenia modelu.
Nasz latający modelik P.11 wykonamy z kartonu i pomalujemy kredkami. Farby akwarelowe i gwasze nie wchodzą w rachubę, bo karton - od zawartej w nich podczas malowania wody - zdeformowałby się po wyschnięciu. Można jednak części samolotu zeskanować z rysunku zamieszczonego w naszym piśmie (rys. 1), pomalować w jakimś posiadanym programie graficznym w komputerze, a następnie wydrukować w kolorze. Jeśli nie mamy takich możliwości, przerysujmy w odpowiedniej skali wszystkie części samolotu na gruby karton kreślarski czy kartkę z bloku technicznego i pracowicie pomalujmy kredkami. Kolory nakładamy przed sklejeniem modelu.
Kolory samolotu: Możemy oczywiście pomalować samolot na własne barwy i wymyśleć dowolne symbole, ale warto też trzymać się wzorów przedwojennych. Własna kolorystyka będzie lepsza, gdy planujemy urządzić małe zawody z kolegami, a samolocików będzie kilka. Można też nie malować modelu i pozostać przy skromnej bieli kartonu.
Kadłub. Wycinamy go w kształcie jak na rys. 1 i fot. 7 - ostrym nożem na odpowiedniej podkładce, lub, jeśli tego nie potrafi my, ostrymi nożyczkami. Całość kadłuba składa się z czterech elementów. Wycięte sklejamy klejem, który nie zawiera wiele wody, czyli w sztyfcie (8). Najpierw sklejamy korpusy, suszymy je, przyciśnięte np. stosem książek, a następnie doklejamy z obu stron wzmocnienia. Brzegi kartonu tworzące tę cześć samolotu starannie wyrównujemy drobnym papierem ściernym. Można też posłużyć się dremelem z tarczą ścierną (9).
Skrzydła i ich wzmocnienia. Malujemy je dwustronnie i wycinamy. Miejsca, gdzie są linie przerywane, bigujemy (10, 11). Bigowanie jest to nagniecenie włókien kartonu, które pozwoli na równe i precyzyjne jego zagięcie. Wykonuje się je tępą stroną noża - można to zrobić przy pomocy obudowy noża, podczas gdy ostrze jest schowane. Uważajmy, żeby przypadkiem nie przeciąć kartonu, a jedynie go nagnieść. W miejscach bigowania zaginamy skrzydła i przyklejamy ich wzmocnienia - nadadzą odpowiedni kształt skrzydłom. Wykonujemy jeszcze nożyczkami nacięcia sterów poziomych obu płatów skrzydeł.
Stateczniki. Malujemy dwustronnie i wycinamy. Miejsca, gdzie są linie przerywane, bigujemy. Wykonujemy też od razu nacięcia sterów poziomych obu płatów.
Koła i ich zawieszenie. Malujemy dwustronnie i wycinamy. Miejsca, gdzie są linie przerywane, bigujemy. Koła dobieramy w pary i sklejamy ze sobą. Brzegi kartonu wyrównujemy papierem ściernym i malujemy czarnym wodoodpornym pisakiem. Karton ma swoją grubość i taka dbałość o szczegóły dobrze świadczy o wykonaniu modelu. Czarne brzegi opon nie będą nieprzyjemnie świeciły bielą kartonu (15).
Śmigło i osłona silnika. Osłonę w postaci koła wycinamy i formujemy w kształcie stożka. Śmigło wycinamy i w jego środek wbijamy szpilkę krawiecką (16). Otworek powiększamy tak, żeby śmigło obracało się swobodnie. Łopaty śmigła lekko skręcamy w przeciwnych kierunkach. W osłonę wbijamy szpilkę ze śmigłem.
Montaż modelu. Zaczniemy od wykonania szpilką otworu w samym przedzie kadłuba samolotu i zamocowania tam śmigła z osłoną (14). Należy to zrobić z wyczuciem, bo śmigło powinno mieć pewien luz, obracać się podczas lotu. Radzę posłużyć się kombinerkami, żeby precyzyjnie i bez wysiłku osadzić ten element modelu. Skrzydła zaginamy w miejscu linii przerywanych i naklejamy od ich spodu wzmocnienia. Powinny nabrać kształtów takich jak na fot. 12. Podczas klejenia dobrze jest elementy skrępować klamerkami, tak by pozostały na swoich miejscach. Skrzydła po wyschnięciu doklejamy do kadłuba samolotu. Tu proponuję już wytrzymały i elastyczny klej na gorąco. Podobnie postępujemy ze statecznikami. Do kadłuba przyklejamy podpory skrzydeł (17) i zawieszenie kół. W tym momencie model jest praktycznie gotowy. Pozostaje jeszcze nakleić na skrzydła szachownice i inne znaki wyróżniające samolot.
Wyważanie modelu. Żeby nasz model latał (a przecież po to go budujemy!), należy go wyważyć. W tym celu musimy dociążyć dziób. Samolot podpieramy palcami w profilu zgięcia, na jednej trzeciej szerokości skrzydła. Jeśli przeważa tył, z przodu nawijamy trochę cienkiego mosiężnego drutu. Jeśli przód robi się za ciężki, odwijamy i odcinamy. Zabezpieczamy drut niewielką ilością kleju, w chwili gdy równowaga została trwale uzyskana. Jeszcze raz obejrzyjmy nasz samolot - sprawdzając, czy skrzydła nie są zwichrowane, stateczniki równoległe do skrzydeł, a ogon jest prostopadły do kadłuba.
Oblatywanie. Możemy teraz przystąpić do oblatywania modelu. W tym celu wyrzucamy go energicznie, trochę skośnie, w dół. Powinien wyrównać lot i szybować dłuższą chwilę, po czym wylądować. Jeśli tak się nie dzieje, należy wyregulować stery. Gdy samolocik zadziera do góry, odginamy ster wysokości do dołu. Jeśli przeciwnie, nurkuje - odginamy stery w przeciwną stronę. Gdy samolot uporczywie zakręca w lewo lub prawo, odginamy ster kierunku w przeciwną stronę niż skręca model.
Zabawa. Wykonany model da nam mnóstwo satysfakcji, jeśli będziemy go puszczać na powietrzu w bezwietrzny dzień. Wybierzmy w tym celu boisko szkolne albo łąkę, gdzie jest dużo przestrzeni. Gdyby koledzy także zbudowali swoje P.11, warto zorganizować zawody. Można się mierzyć np. w dwóch następujących konkurencjach:
- loty na odległość. Najpierw należy wyznaczyć linię startu - w odległości 4 m następną i dalej co 1 m. Możemy się umówić, że jeśli model przeleci i wyląduje pomiędzy liniami 4 do 5 m, dostaje 5 pkt., a dalej z każdym metrem o jeden punkt więcej. Wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów;
- loty na precyzję lądowania. W tym celu w odległości 5 m od linii startowej rysujemy koło o średnicy ok. 2 m. Jeśli model wyląduje w kole, zaliczymy właścicielowi 10 pkt., a jeśli poza kołem - nic. Gdy samolot wyląduje na linii koła, zapiszemy mu 5 pkt.
Wbrew pozorom, nie jest to wcale łatwe. Najpierw jednak dobrze pobawmy się i poznajmy możliwości zbudowanego modelu.
Adam Łowicki
Zobacz także:
Fokker E.V - 001
BabyWalker MT-20.06
KOWALIK - kartonowo-beleczkowy model szybowca do startu z ręki