Dżonka RR-07
Dziś wielu rodaków, chcąc okazać pogardę dla jakiegoś marnego narzędzia bądź urządzenia, mówi "chińszczyzna"…
Po pierwsze: nie warto potępiać w czambuł.
Po drugie: zwykle to zachodni zamawiający zmuszają do skrajnych oszczędności.
Po trzecie: ogromna ilość markowych produktów dla największych światowych firm (w tym tych słynących z najnowszych technologii) jest dziś wytwarzana właśnie w Chinach.
Po czwarte: Amerykanie podobnie mówili kilkadziesiąt lat temu o wyrobach z Japonii - ale to już dawno się zmieniło. I właśnie zmienia się także w Chinach.
Po piąte: dawni chińscy wynalazcy, częściej niż nam się zwykle wydaje, wyprzedzali naszych protoplastów w technice o całe stulecia, a nawet znacznie więcej!
Prachińskie wynalazki
To, że dziełami cesarskich twórców są proch, papier, jedwab, porcelana czy latawiec, większości z nas zapewne już gdzieś obiło się o uszy, ale to ledwie wierzchołek góry lodowej odkryć i wynalazków, które zawdzięczamy dawnym wynalazcom Kraju Środka. Weźmy kilka z brzegu:
3000 p.n.e. - parasol przeciwsłoneczny,
2737 - herbata,
2500 - zegary słoneczne,
2200 - kołowrót,
2200 - pierwowzór spadochronu,
2000 - widelec,
2000 - lody,
2000 - makaron,
1600 - wachlarz,
1000 - ropa naftowa, źródło światła w kagankach,
200 - taczka (u nas siedemset lat później),
II wiek p.n.e. - siewnik wielorzędowy,
300 n.e. - wizytówki,
600 - papierowe pieniądze,
724 - zegar mechaniczny,
868 - książki drukowane (drzeworyt),
940 - soczewki,
1041 - ruchome czcionki,
1240 - okulary,
XIV wiek - papier toaletowy,
XV wiek - szczoteczka do zębów.
Cesarska flota admirała Zheng He
Również w dziedzinie szkutnictwa i podróży Chińczycy bardzo wyprzedzali Stary Kontynent. Już w 486 p.n.e. korzystali z kanałów żeglownych. W I wieku n.e. opanowali umiejętność żeglugi pod wiatr. W roku 100 posługiwali się pierwszym kompasem. W 750 r. stosowali stery tylnicowe na statkach. W 984 r. pokonywali różnice poziomów dzięki kanałowym śluzom komorowym.
To jednak nic w porównaniu do zapoczątkowanych w 1405 r. wypraw wielkiej, chińskiej floty, składającej się z ponad 250 okrętów i blisko 28 tys. ludzi (z czego 1 tys. na największym okręcie skarbowym).
Wysłał ją na wody Oceanu Indyjskiego, do Cieśniny Arabskiej i Afryki wschodniej, cesarz Yongle (trzeci władca dynastii Ming) - by pokazać potęgę i splendor Państwa Środka (4).
Największe ze statków cesarza (2) - dziewięciomasztowe baochuany (okręty skarbowe) - były dwudziestokrotnie większe niż budowane w tym czasie w Europie pierwsze zdolne do oceanicznej żeglugi karawele o wyporności 100 ton i pięciokrotnie dłuższe od flagowego statku Krzysztofa Kolumba, Santa Marii (3). Największe z nich miały ponad 3 tys. ton wyporności (co odpowiada współczesnej fregacie wojennej) oraz wodoszczelne grodzie/przedziały, które w Europie pojawiły się dopiero w XIX wieku.
Dowództwo nad wielką flotą powierzył cesarz swojemu oddanemu słudze (1) - inteligentnemu, wielkiemu (ponad dwumetrowemu) i charyzmatycznemu Zhengowi He (czyt.: Czengowi He). Głównym zadaniem tej armady nie była jednak walka (choć doskonale ją do niej przygotowano), a raczej wyraźne przekonanie władców innych ziem, że z Chinami nie ma sensu wdawać się w konflikt i warto się im podporządkować - choćby dla rozwoju wymiany handlowej.
Niestety, siedem wielkich wypraw admirała nie ugruntowało potęgi Chin na wschodnich morzach. Konflikty z Mongołami na północnej granicy i przekierowanie wszystkich środków na budowę Wielkiego Muru sprawiły, że po śmierci Zhenga He w 1433 r. wielka flota podupadła. Ba, kolejni władcy zakazali nawet budowy statków mających więcej niż jeden maszt, a Chiny odizolowały się na wiele stuleci od reszty świata.
Dżonki - skrzydlate statki
Na szczęście ogromna wiedza morska, niefortunnie porzucona nad brzegiem Żółtej Rzeki, nie zginęła całkowicie. Stało się to dzięki chińskim szkutnikom, którzy - po zamknięciu rodzimych stoczni - wyemigrowali do ościennych krajów, by tam kontynuować swoją profesję. Do dziś statki o charakterystycznych żaglach pływają na całym Dalekim Wschodzie (6, 7). Klasyczne dżonki - bo o nich teraz mowa - mają unikalne cechy, które wyraźnie odróżniają je od pozostałych żaglowców świata:
- tępodziobe, zwykle wygięte kadłuby bez stępki (kila), za to z perforowanym sterem bezzawiasowym (10) i "oczami" w przedniej części burt;
- obrotowe żagle z mat bambusowych (w wielkiej flocie mające kolor purpury), rozciągnięte między bambusowymi rejkami (żebrami), podnoszone od dołu (ze specjalnych ram w kształcie litery "pi" na pokładzie) dla wygodnej zmiany ich powierzchni (refowania).
perforowane stery rufowe. Można
domyślać się, że ponieważ oś
obrotu była na przedniej krawędzi,
otwory zmniejszały siłę potrzebną
do utrzymania steru w zakręcie,
mogły też zaburzać przepływ
laminarny, zwiększając skuteczność
płetwy przy mniejszych
prędkościach (podobnie jak
turbulizatory na skrzydłach modeli
szybowców).
Do dziś tego typy rozwiązania są stosowane nie tylko na Dalekim Wschodzie (choć tam dominują). Stanowią też inspirację dla twórców nowatorskich konstrukcji, takich, jak np. Maltese Falkon (8).
Model RR-07: Dżonka
Jak już sam numer wskazuje, konstrukcja, którą będziemy tworzyć, jest siódmą w tej sympatycznej klasie dla morskich zuchów. Dotychczas opublikowaliśmy w naszym dziale następujące modele tej klasy:
- klasyczną żaglówkę ("MT" 5/2011);
- galeon ("MT" 6/2012);
- katamaran ("MT" 5/2013);
- tratwę (Kon-Tiki - "MT" 8/2008);
- łódź wikingów ("MT" 5/2014);
- polinezyjskie proa ("MT" 4/2019).
Plany tych modeli można odnaleźć w archiwalnych numerach naszego miesięcznika (część na młodotechnikowej stronie www) oraz na MODELmaniak. PL i facebookowym profilu "Regaty Rynnowe".
Ze względu na przeznaczenie model RR-07 stanowi bardzo uproszczoną wersję oryginału - ma też dodatkową płetwę balastową, której w prawdziwej dżonce nie spotkamy.
Podstawowymi materiałami do zbudowania minijachtu będą (12):
- pianka XPS lub podobna (można też wykonać ten model z kory lub balsy);
- pręty bambusowe o średnicy 3 mm;
- folia PE na żagle (np. z okładek do skoroszytów);
- stalowa blaszka 1,5–2 mm na płetwę balastową;
- blaszka 0,3 mm (np. z puszki po napoju), ewentualnie plastik 0,5 mm (np. ze starej karty kredytowej) na ster. Potrzebujemy również:
- klej polimerowy (do styropianu);
- farbę akrylową wodoodporną;
- ewentualnie inne dodatki makietowe (np. podstawkę);
- nożyk do tapet, bloczek papieru ściernego, ołówek, liniał itp.
Warto przeczytać także:
http://bit.ly/34BTvcJ - wynalazki z Chin
http://bit.ly/2OZ1om0 - statki chińskie (4 strony)
http://bit.ly/2sAMZoH - Zheng He
Konstrukcja krok po kroku
Najwygodniej wydrukować (skopiować) rysunki elementów modelu w docelowej skali - pomocny tu będzie zamieszczony rysunek lub wydruk pliku PDF. Na jego podstawie, z płyty styroduru o grubości 2 cm wycina się najpierw główną część kadłuba (13), a następnie z płyty 1 cm kasztele dziobowy i rufowy.
Część elementów trzeba będzie doszlifować - do tego najlepiej nadaje się bloczek ścierny (ewentualnie gąbka) o gradacji ok. 200. Przy większej liczbie modeli można pokusić się o wycinanie drutem oporowym - dla jednego modelu jest to jednak raczej nieopłacalne. Po sklejeniu elementów piankowych (14) należy wyciąć z blachy płetwy sterową i balastową. W celu ich umieszczenia w kadłubie, w jego dnie (wzdłuż osi podłużnej) nacinamy nożykiem odpowiednie szczeliny.
Po sklejeniu tych części można kadłub pomalować (15). W wycięciu żagli również pomoże rysunek w skali 1:1. Można wyciąć je nożykiem lub nożyczkami - ważne, by nie przesunąć szablonu (16). Po wycięciu, na folii należy zbigować linie, symbolizujące bambusowe rejki (17). Dzięki nim żagle nabiorą też wybrzuszeń - trzeba dopilnować, by wybrzuszały się w odpowiednie strony.
Otwory na maszty można wyciąć dziurkaczem 3 mm lub naciąć nożykiem znaczki "x" (ostatnio tak właśnie robią w podobnych łódkach w Ameryce).
Bambusowe patyczki szaszłykowe należy dociąć do odpowiednich długości, wkleić na nie żagle (nie mogą się obracać - przeszkadzałoby to w biegach regatowych) i wkleić w odpowiednich miejscach pokładów (18).
W tym momencie modelik już jest w zasadzie gotowy (19). Można więc pomyśleć o przydatnych dodatkach (9): podstawce, proporcu na głównym maszcie (dodatkowo stanowiącym element ochronny między okiem a topem masztu), a także o zdobieniach (np. "oczy" na przodzie kadłuba, ramy "pi", kabestany, kotwice etc.).
Do regatowego pływania wystarczą dwa cale wody (ok. 5 cm) w dwóch, równoległych torach rynnowych (opisanych w "MT" 6/2011) - choć ten typ modelu jest raczej przeznaczony do pływania rekreacyjnego i występowania w kategorii półmakiet.
Paweł Dejnak