Zapałchitektura - czyli koronkowe konstrukcje z zapałek
W "Na warsztacie" nie jest to pierwszy materiał o pudełkowo-zapałczanych modelach - zainteresowanych odsyłamy do wcześniejszych artykułów: "Szafka na drobiazgi", "Zapałkowe mosty" i "Krasnoludkowe dary". Czasem właśnie z takich pudełkowych tematów pozostawały niewykorzystane (niewypalone) zapałki. Świetnie się składa! Teraz nadejdzie ich czas.
Stare, (nie)dobre zapałki…
Najpowszechniej przyjmuje się, że zapałki wynaleziono w Chinach - dokładnie w roku 508! Zwano je tam "ognistym calowym patykiem" i składały się z sosnowej listewki z główką z siarki.
Pierwsze europejskie zapałki wyprodukował w Paryżu w 1805 r. Jean Chancel. By je zapalić, potrzebna była buteleczka stężonego kwasu solnego! Zapałki do pocierania o draskę to dzieło angielskiego aptekarza, Johna Walkera, z 1826 r.
W kolejnych latach w główkach zapałek pojawił się biały fosfor (równie niebezpieczny w produkcji, jak i w użyciu) - takie właśnie, znane jako zapałki Lucyfera lub promienie Prometeusza, zaczął produkować w Londynie w 1833 r.
Samuel Jones. Bezpieczniejszym składnikiem zapalającym okazał się odkryty w 1845 r. fosfor czerwony, a nowy rodzaj zapałek zyskał (jeszcze niekiedy dotąd widoczne na pudełkach) oznaczenie safety match (1) - choć kiedyś zwano je także szwedzkimi, od narodowości Johana Edvarda Lundströma, który zaczął je produkować w 1855 r. W USA, niemal równolegle, rozwinęła się produkcja zapałek oparta na siarczku fosforu, zapalających się o każdą twardą powierzchnię, choćby podeszwę buta - jak w starych, gangsterskich filmach.
Dziś główki zapałek są pokryte masą składającą się głównie z chloranu potasu, siarczku antymonu, siarki, barwników i zmielonego szkła (dla zwiększenia tarcia). Draski na pudełkach to przede wszystkim czerwony fosfor i zmielone szkło.
Prócz zwykłych zapałek produkowane są, również w Polsce, zapałki specjalne: reklamowe (w najróżniejszych wymiarach i pudełkach), sztormowe (niegasnące na wietrze), dymowe (dla kominiarzy), kominkowe (do 250 mm długości), zapałko-rozpałki, a nawet zapałki "amerykańskie - odpalane z buta".
Najstarsza fabryka zapałek na terenie dzisiejszej Polski powstała w 1845 r. w Sianowie. Po II wojnie przekształcono ją w Sianowskie Zakłady Przemysłu Zapałczanego. Od roku 1995 działała jako Polmatch - Zakłady Przemysłu Zapałczanego w Sianowie.
Dziś, niestety, już jest tylko historią - podobnie jak m.in. Bystrzyckie Zakłady Przemysłu Zapałczanego, powstałe w roku 1897, czy Częstochowskie Zakłady Przemysłu Zapałczanego, stworzone w roku 1881 (od 2010 r. nieprodukujące zapałek przemysłowo - w zasadzie to już tylko Muzeum Produkcji Zapałek z ofertą zapałek reklamowych).
Funkcjonujące dotąd fabryki zapałek w Polsce to m.in. Fabryka Zapałek "Czechowice", założona w roku 1919 (produkcja od 1921), oraz Euromatch Sp. z o.o., powstała w 1995 r., w wyniku restrukturyzacji części majątku wspomnianego dawnego państwowego zakładu w Bystrzycy i kapitału Italmatch. W Koszalinie i Wołoszynie działają też mniejsze firmy, produkujące głównie zapałki specjalne - reklamowe, kominkowe i sztormowe.
Warto dodać, że w Bystrzycy Kłodzkiej znajduje się Muzeum Filumenistyczne gromadzące etykiety zapałczane oraz eksponaty związane z nieceniem ognia, zapałkami i zapalniczkami.
Zapałki po modelarsku
Typowe, najczęściej spotykane w Polsce zapałki są wykonane z drewna osikowego i mają wymiary 2,2×2,2×43 mm. Zazwyczaj pakuje się je w pudełka po ok. 38 sztuk (do 1984 r. produkowano w Częstochowie także pudełka drewniane). Standardowe pudełko zapałek z tekturową szufladką ma wymiary 53×35×16 mm.
W Polsce można kupić zapałki o praktycznie dowolnym kolorze główki, często również z kolorowymi patyczkami, lub same zapałczane patyczki (bez łebków) - jako egzemplarze dydaktyczne (często kolorowane) lub modelarskie (także w różnych długościach i przekrojach).
Z niepozornych zapałek da się tworzyć najróżniejsze dzieła - począwszy od najprostszych szkolnych zadań, poprzez modele o wszelkiego rodzaju wielkości i stopniu skomplikowania, aż po najprawdziwsze dzieła sztuki (2-8)!
Wśród budowlanych stylów można wyróżnić kilka wyraźnych trendów. Mamy więc modele:
- klejone z wypalonych zapałek (styl bardzo popularny dawniej, dziś raczej w odwrocie);
- z zapałek z główkami - klejone lub tylko odpowiednio składane, traktowane jako łamigłówki, czasem nawet spektakularnie podpalane na finał pokazu konstrukcji;
- klejone z zapałek ciętych lub ze specjalnie do tego celu przeznaczonych zapałczanych patyczków.
W ostatniej grupie bardzo ciekawą alternatywą jest seria projektów znanych jako Matchitecture, wymyślona w latach 90. XX w. przez Kanadyjczyka z Quebeku - Rolanda Quintona. Ideą, która mu przyświecała, było stworzenie lekkich, niemal koronkowych modeli - głównie architektonicznych, choć w ofercie zestawów DIY znajdziemy również samoloty, pojazdy i statki (9).
Zwykle w pudełku umieszczana jest kompletna dokumentacja wykonawcza oraz wszystkie niezbędne narzędzia i materiały (10) - w tym patyczki zapałczane (dłuższe niż nasze: 53 mm). Niedawno, specjalnie dla najmłodszych modelarzy, Quinton opracował także zestawy modeli, do których montażu używa się wyłącznie całych - nie ciętych - patyczków (11).
Zestaw treningowy
Misternie wykonane modele z zapałek robią naprawdę duże wrażenie. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że wymagają sporo cierpliwości, stąd mogą być też wspaniałym treningiem i formą relaksu - o ile dobrze podejdziemy do tego zadania. Warto zacząć więc od w miarę prostego modelu i przygotować wcześniej wszystkie konieczne narzędzia i materiały.
Do budowy modeli przedstawionych w tym artykule niezbędne będą (12):
- żyletka techniczna w oprawce - ewentualnie można użyć zwykłej żyletki z nakładką z aluminiowej puszki; odradzam natomiast nożyki do tapet i inne kombinerki czy obcinaczki, bo cięte końcówki nie mogą być miażdżone. Do większych projektów warto rozważyć zakup albo wykonanie jeszcze wygodniejszej gilotynki lub mechanicznej piłki do patyczków;
- podkładka do cięcia patyczków - modelarska mata samozabliźniająca się albo kawałek wykładziny lub sklejki;
- pęseta - metalowa lub plastikowa, mająca w miarę wąskie końcówki;
- szpilki i/lub listewki do blokowania klejonych patyczków;
- taśma samoprzylepna - do unieruchamiania montowanych elementów (ewentualnie dwustronna), oraz przezroczysta - do zabezpieczenia planów wykonawczych;
- podkładka do planów wykonawczych, w którą da się wbić szpilki – w najprostszym wydaniu może to być pięciowarstwowa tektura falista ze skrzynek dyskontowych;
- szybkoschnący klej do drewna (np. Magic) i/ lub średni/gęsty klej cyjano-akrylowy (plus przyspieszacz);
- typowe zapałki gospodarcze - niekoniecznie patyczki modelarskie, bo w naszym projekcie najdłuższe pojedyncze elementy mają długość zapałki bez łebka;
- plan wykonawczy w skali 1:1.
Młodotechnikowa zapałchitektura ogrodowa w skali L
By początkujących zapałczanych modelarzy nie zniechęcić na starcie, proponuję zacząć od naprawdę małej architektury, w naszym przypadku ogrodowej (13) - a do tego w skali popularnych klockowych minifigurek (ok. 1:48). Inspiracją w tym przypadku są prawdziwe, drewniane konstrukcje ogrodowe, wśród których można znaleźć również i inne ciekawe wzory.
Do naszych celów opracowałem ogrodową altanę-pergolę wraz z dwiema ławami i stołem, od których najlepiej zacząć.
Plan wykonawczy modeli prezentowanych w artykule można pobrać w pliku PDF ze strony miesięcznika (www.mt.com.pl) lub autora (www.MODELmaniak. pl). Po jego wydrukowaniu należy go umocować (np. samoprzylepną taśmą przezroczystą) do blatu roboczego i zabezpieczyć taśmą samoprzylepną - w całości lub w miejscach łączenia elementów. W przypadku bardzo małych elementów, takich jak np. nogi ław i stołu, wygodniejsze może być naklejenie dwustronnej taśmy samoprzylepnej i rezygnacja ze szpilek, dla ustalenia położenia elementów.
Patyczki docinamy na wymiar i mocujemy do klejenia na planie. Przy klejeniu dobrze jest mocować elementy nieco na wcisk - do tego najlepiej pomiędzy montażowymi listwami z sosny lub sklejki ("cytrusowej").
W zależności od upodobań do klejenia można użyć kleju POW (Wikol, Magic itp.) lub cyjano-akrylowego (Super Glue, Joker itp.). Każdy z nich ma swoje plusy i minusy. POW jest lepszy do montażu prefabrykowanych ramek. Z kolei C-A - choć zdecydowanie szybszy - z czasem nieco przebarwia drewno.
Po sklejeniu poszczególnych prefabrykatów zdejmujemy je z deski montażowej i ewentualnie oczyszczamy z nadlewek kleju. Modeli z zapałek zwykle nie szlifuje się do jednej, idealnej płaszczyzny. Na tym etapie można zaimpregnować części modelu za pomocą Caponu, rzadziej zaś używa się do tego rozrzedzonego kleju. Ramki skleja się ze sobą w ustalonej geometrii (bezpieczniej wolniejszym klejem).
Więcej szczegółów znajdziecie na dołączonych ilustracjach i w ich opisach (14-18).
A życząc sukcesów i satysfakcji w niełatwej sztuce zapałczanego modelarstwa, zachęcam tradycyjnie do dzielenia się swoimi relacjami na naszych portalach społecznościowych - redakcyjnym i autorskim.
• http://bit.ly/2EWwjNm
• http://bit.ly/2EY1g3I - reportaż z częstochowskiego Muzeum Produkcji Zapałek
• http://bit.ly/2LDShoM - machina AT-AT ("Gwiezdne wojny")
• http://bit.ly/2QbrBfU - Ziemia z zapałek
• http://bit.ly/2RmziUR - m.in. bolid F1 w 1:1
• http://bit.ly/2EW1aJO - zapałczane ludziki
• http://bit.ly/2CFSvsA - Anatol Karoń, czyli rzeźbiarz jednej zapałki
• http://bit.ly/2LEnN5V - wybór modeli: Przemysław Nagi
• http://bit.ly/2TjmhsS - Formuła 1 bez kleju, za to z ogniem (film)
• http://bit.ly/2s178R3 - muzeum Matchstick Marvels w Gladbrook, Iowa, USA
• http://bit.ly/2AoPrzz - koronkowe konstrukcje zapałczane
Paweł Dejnak