Pływający model
Najważniejsze w modelu jest to, że powstanie z surowców wtórnych, odpadowych i dzięki temu będzie eko. Jego wykonanie nie zajmie dużo czasu, a potrzebne narzędzia pewnie już mamy w naszym domowym warsztacie. Materiały znajdziemy w zbiorniku z plastikowymi odpadami i w kuchni.
Wiadomo, że w sklepach można kupić różne pływające modele napędzane akumulatorkami litowo-jonowymi i sterowane radiowo. Powstaje pytanie, po co w takim razie budować samemu prymitywny modelik? Otóż warto. Tworząc zabawkę własnoręcznie, wzrosną nasze zdolności manualne, nauczymy się posługiwania narzędziami i poznamy właściwości klejów, szczególnie tego na gorąco. Zbudowanie działającego modelu uświadomi nam, jak wytrzymała jest kratownica zrobiona z wątłych przecież patyczków do szaszłyków i wykałaczek. Przekonamy się też, ile można zmagazynować energii w skręconej gumce.
Jeśli więc znajdziemy potrzebne do budowy surowce i materiały, proponuję bezzwłocznie wziąć się do pracy.
Materiały: patyczki do szaszłyków, kawałek cienkiej listewki, wykałaczki, pudełko ze sztywnego plastiku - np. po lodach, cienka rurka od wkładu do długopisu, sztywny karton lub pocztówka. Ponadto potrzebny będzie przezroczysty fragment plastikowej butelki po napoju, gumka, jaką wiążą włoszczyznę w sklepach warzywnych lub na targu, kilka spinaczy biurowych, a także kawałek styropianu jako materiał na pływaki.
Narzędzia: dremel, pistolet serwujący klej na gorąco, kombinerki, małe czołowe kleszcze do cięcia, nożyczki, klej do papieru w sztyfcie.
Kadłub modelu. Wykonamy go w postaci kratownicy ze sklejonych patyczków od szaszłyków i wykałaczek (6). Kadłub powinien być mocny, bo będzie przenosił siły pochodzące ze skręconej gumy zapewniającej napęd modelu. Dlatego zaprojektowano go w postaci kratownic.
Zaczniemy od narysowania na papierze schematu kratownic (2). Ułatwi nam to zachowanie odpowiednich kątów i proporcji. Na rys. 1 pokazana jest podziałka w centymetrach, ale dla pewności przyjmijmy, że najdłuższy narysowany element kratownicy ma długość naszych patyków od szaszłyka.
Do klejenia ram proponuję użyć kleju na gorąco, serwowanego z pistoletu klejowego. Taki klej, zanim ostygnie, daje nam trochę czasu na ułożenie klejonych elementów względem siebie. Potem twardnieje i już nie musimy długo czekać na trwałe efekty. Klej trzyma mocno, zapewniając jednocześnie dużą tolerancję nawet wówczas, gdy klejone elementy nie przylegają do siebie ściśle. Klej można formować zwilżonym palcem do chwili, gdy jest jeszcze ciepły. Będzie to wymagać nieco praktyki, by się nie poparzyć. Gdy pistolet się rozgrzeje, najpierw sklejamy punktowo równolegle do siebie po dwa patyczki. Następnie te dwie pary sklejamy ze sobą z jednego końca, dodając patyk z drugiej strony, tworząc z nich trójkąt. Widzimy to na fot. 3. W ten sposób uzyskamy mocną ramę konstrukcji modelu. W identyczny sposób zrobimy drugą ramę. Jeśli chodzi o resztę kratownic, uzupełnimy je pociętymi patyczkami z wykałaczek. Te patyczki wklejone do wnętrza trójkątów bardzo wzmacniają konstrukcję. Dobrze jest przy pracy posłużyć się pensetą lub małymi szczypcami do gięcia drutu.
Tylni dźwigar. Wytniemy go wg schematu, z twardego plastiku (4). Podobnie postąpimy ze wzmocnieniami mocującymi ten element z kratownicami kadłuba (5). Gdyby jednak ów element okazał się być zbyt wiotki, dźwigar wzmacniamy drewnianym patyczkiem.
Szkielet kabiny. Wytniemy go wg schematu, z twardego plastiku po dwa jednakowe elementy. Zaczniemy od boków, które dokleimy po obu stronach ram sklejonych ze sobą kratownic. To ważne elementy, bo wzmacniają łączenie ram kratownic. Do plastikowych wzmocnień doklejamy pod kątem prostym półokrągłe elementy widoczne na rys. 1. Na nich będzie oparte pokrycie kabiny pojazdu.
Pokrycie kabiny. Przednią część pokrycia zrobimy z przezroczystego plastiku uzyskanego z butelki po napoju. Wytniemy je w kształcie takim, jak na rys. 1. Potrzebujemy dwóch jednakowych sztuk. Tylna część jest wycięta z kartonu. Wycięty element przyklejamy do górnej części ramy, a potem formujemy, stopniowo przyklejając do szkieletu. Ponieważ nasz model ma pływać po wodzie i będzie narażony na wilgoć, trzeba go zabezpieczyć przed działaniem wody. Zrobimy to za pomocą bezbarwnego lakieru, po zmontowaniu kadłuba w całość.
Pływaki. Wytniemy trzy jednakowe elementy ze styropianu lub styropianu utwardzonego (9). Gdybyśmy nie mieli dostępu do tych tworzyw sztucznych, możemy z powodzeniem wykonać pływaki z korków od wina. Do pływaków przyklejamy 10-milimetrowe rurki od wkładu do długopisu. Z drutu pochodzącego z rozprostowanych spinaczy biurowych wyginamy uchwyty, jak na fot. 15. Pływaki będą zamocowane wahliwie względem korpusu modelu (11, 13, 17). Pozwoli to na łatwiejsze pokonywanie fal. Na rys. 2 pokazana jest idea takiego zamocowania pływaków.
Śruba napędowa. Wytniemy ją z plastiku pochodzącego z pudełka po margarynie. To tworzywo daje się bez problemu wyginać. Odpowiedni kształt śruby widoczny jest na rys. 1. Zagięcia wykonamy tak, jak to widać na fot. 7. Aby łopatki były równo wygięte, posłużymy się płaskimi szczypcami.
Silnik modelu. Wyginamy dwa spinacze. Przednia część silnika ma kształt korby zakończonej haczykiem. Korba tkwi w przewierconym na wylot klocku drewnianym (16). Najpierw kształtujemy korbę, potem przekładamy drut przez otwór w klocku i na końcu formujemy hak. Do czoła klocka wklejamy kilkumilimetrowy odcinek szpilki krawieckiej. Kiedy silnik będzie pracował, obracać się będzie śruba, a nie korba z przodu.
Tylna część silnika (18) składa się ze śruby i osi wygiętej z drutu od spinacza (8). Drut jest wygięty w kształcie jak na rysunku i zakończony haczykiem. Suport śruby to rurka od wkładu do długopisu. Rurka owinięta jest drutem (14), którego końce wklejone są do drewnianego klocka. Teraz możemy gotowe elementy mocno przykleić do ramy modelu z obu końców kadłuba. Oczywiście pamiętamy, że korba znajduje się z przodu, a śruba napędowa z tyłu modelu.
Montaż modelu. Do kadłuba przyklejamy tylny dźwigar oraz przynależne mu wzmocnienia. Do końców dźwigara przyklejamy suporty, na których przegubowo zamocowane będą pływaki (12). Kabinę z jednej strony oklejamy obudową z kartonu, a od przodu - przezroczystymi elementami, które wycięliśmy z butelki po napoju (10). Doklejamy do ramy suport przedniego pływaka. Na tym etapie możemy model pomalować przezroczystym lakierem w spreju.
Ponieważ opary lakieru są szkodliwe, lakierowanie powinniśmy wykonać na świeżym powietrzu. Jeśli nie ma tej możliwości, otwórzmy szeroko okno w pomieszczeniu, w którym planujemy przeprowadzić lakierowanie. Dobrze jest model pokryć kilkoma warstwami wodoodpornego lakieru. Pływaków nie malujemy, ponieważ lakier źle reaguje ze styropianem. Gdy lakier wyschnie, pora na zamontowanie pływaków. Z tyłu modelu wklejamy śrubę napędową. Druty napędu łączymy gumką o odpowiedniej długości. Powinna być lekko naciągnięta.
Zabawa. Możemy zacząć próby z silnikiem. Ostrożnie i z wyczuciem przytrzymując śrubę, skręcamy gumę. Jej energia, w ten sposób zmagazynowana, będzie się stopniowo uwalniać i obracając śrubę, napędzać pojazd. Na własne oczy przekonamy się, jaka siła drzemie w skręconej gumie. Pojazd stawiamy na powierzchni wody. Gdy własnoręcznie zrobiony model (19) ruszy majestatycznie, na pewno da nam dużo radości. Zgodnie z obietnicą okaże się też, że podczas budowy dużo się nauczyliśmy o materiałach i ich pozyskiwaniu, a do tego z pewnością posiedliśmy nowe umiejętności manualne. No i spędzamy pożytecznie czas.
Nasz model na początek wypróbujmy w wannie, balii lub brodziku od prysznica (20). Jeśli wszystko działa prawidłowo, możemy przy dobrej i możliwie bezwietrznej pogodzie wybrać się na spacer do okolicznego zbiornika wodnego. Starajmy się, żeby wybrać brzeg możliwie mało zarośnięty, a najlepiej piaszczysty. Domownicy z pewnością będą zadowoleni z naszego wyjścia i nie będą mogli nam zarzucić, że cały wolny czas spędzamy w warsztaciku. No, chyba że z kolei będą podejrzewać nas o łapanie Pokemonów…
Adam Łowicki